Data premiery: 1.03.2024
Wydawca: BMG
Pochodzenie: Wielka Brytania
Wiecie dlaczego tak długo musieliśmy czekać na nowy album Bruce’a Dickinsona? Bo gdy tylko wokalista stworzył jakiś dobry utwór z myślą o solowej płycie, przychodził Steve Harris i zabierał go do Iron Maiden.:) Tak było przecież z „Bring Your Daughter... to the Slaughter”, który pierwotnie miał zasilić „Tatooed Millionaire”, tak było z „If Eternity Should Fail” (który jednak znalazł się na „The Mandrake Project” w pierwotnej, niezironizowanej wersji jako „Eternity Has Failed”) i pewnie jeszcze z paroma innymi. Możliwe, że „Tears of the Dragon” też wylądowałby na krążku sygnowanym logo Iron Maiden, gdyby Bruce wcześniej nie czmychnął z kapeli.
Ale wreszcie udało się stworzyć 10 kawałków, które najwyraźniej nie spodobały się Harrisowi, i tak oto po 19 latach Bruce Dickinson wydaje nowy solowy album. A mówiąc poważnie, większość utworów z „The Mandrake Project” nie bardzo pasuje do stylu Iron Maiden (chociaż „Mistress of Mercy” jest bardzo ironowy, zwłaszcza w refrenie), ale trudno je też przyrównać do poprzednich płyt Dickinsona. Nowa muzyka jest bardziej rockowa, luźniejsza niż trzy ostatnie krążki, a jednocześnie bardziej mroczna, w wielu momentach klimatem nawiązuje do rocka psychodelicznego i occult rocka lat 70. (chyba najbardziej dobitnym przykładem jest „Many Doors to Hell”). Roy Z (producent i gitarzysta) uzyskał zupełnie nowe, przestrzenne brzmienie, w którym większą niż kiedykolwiek rolę odgrywają klawisze.
Kompozycje, choć mają prostą strukturę, nie są tak łatwe w odbiorze jak chociażby te z „Chemical Wedding” czy „Accident of Birth”. Brakuje tej chwytliwości, brakuje jakiegokolwiek hiciora, dlatego po pierwszych przesłuchaniach niewiele zostaje w głowie. Dobrych, konkretnych riffów jak na lekarstwo, balladzie „Face in the Mirror” daleko do „Man of Sorrows”, nie mówiąc już o „Tears of the Dragon”. No cóż, nie podzielam zachwytów całkiem sporej - z tego, co zauważyłem - części fanów i recenzentów nad tym albumem. Na szczęście Bruce jest w doskonałej formie wokalnej, znacznie lepszej niż na ostatniej płycie Iron Maiden. To jeden z tych wokalistów, którego utworów można słuchać dla samego wokalu i który za pomocą swojego głosu średni kawałek potrafi uczynić dobrym. Oczywiście pod warunkiem, że nie przeszkadza nam jego maniera.
Utwory:
1. Afterglow of Ragnarok
2. Many Doors to Hell
3. Rain on the Graves
4. Resurrection Men
5. Fingers in the Wounds
6. Eternity Has Failed
7. Mistress of Mercy
8. Face in the Mirror
9. Shadow of the Gods
10. Sonata (Immortal Beloved)
Skład:
Bruce Dickinson - wokal
Roy Z - gitara, bas
Chris Declercq - gitara prowadząca (Rain on the Graves)
Dave Moreno - perkusja
Mistheria - klawisze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz