Data premiery: 21.06.1999
Wydawca: Nuclear Blast
Pochodzenie: Finlandia/USA
Utwory:
1. Venomous Vixens
2. The Fourth World
3. Born unto Fire and Passion
4. The Warrior Princess
5. Beware the Heavens
6. Razor Blade Salvation
7. Swarmed
8. Pulsation
9. Virtual Future
Skład:
Kimberly Goss - wokal (ex-Ancient, ex-Dimmu Borgir, ex-Therion)
Alexi Laiho (Children of Bodom) - gitara, wokal w "The Fourth World"
Jesper Strömblad (ex-In Flames, ex-Hammerfall) - gitara
Sharlee D'Angelo (Arch Enemy, Mercyful Fate) - bas
Ronny Milianowicz - perkusja
Recenzja
Mystic Art nr 7/1999
W bezinteresowność i spontaniczność supergrup skupiających w swoim składzie same gwiazdy mamy chyba prawo wątpić, mamy prawo krytykować, mamy prawo nawet ignorować, jednak przy tym wszystkim powinniśmy pozostać honorowi i pozwolić skazanemu do wypowiedzenia ostatniego słowa. Tak pomyślałem i uczyniłem przed wysłuchaniem debiutanckiego krążka Sinergy – zespołu reklamowanego przez Nuclear Blast od pół z górką roku, z nazwiskami znanymi i tak wyświechtanymi, że aż strach, ale... mimo wszystko one powinny coś gwarantować! I co??? I yeah, yeah, yeah i jeszcze kilka razy – ten zespół nie wyszedł sroce spod ogona! Już pierwszy kawałek świadczy o tym dobitniej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, klasyczny – nieklasyczny heavy metal, z kobiecymi wokalami i niespotykaną dotąd manierą. Manierą, w której drzemie i drży siła, pulsuje (to najlepsze określenie dla muzyki, która ŻYJE) niczym żywa tkanka, wow, to jest klasyka, nowa jakość, nowy sposób grania, a co za tym idzie słuchania.
Gdy mój dobry przyjaciel po fachu (...) napisał w swoim, a moim ulubionym TEA, że oto powstaje nowy nurt w metalu, którego pionierem jest właśnie Sinergy, pomyślałem, że jednak dobrze, że jestem trochę młodszy – nie mam aż takich odchyłów od normy, a muzykę mogę ocenić racjonalnie i bez emocji. A potem... zmiękłem i opadłem z jakichkolwiek argumentów, toż to, to toż... atak i jednoczesne zdobycie serca i umysłu każdego słuchającego, szybko, do przodu, potem urzekający głos Kibmerly, a aranżacje takie, że przypomina mi się pierwsze zetknięcie z Deep Purple. To jest po prostu szokujące. Dodajmy jeszcze słówko o technice, o solówkach, o sekcji… ale tylko jedno słówko – genialne. A w momencie gdy usłyszycie, co wyprawiają klawisze, stwierdzicie, że tak naprawdę koleś, który pisał tę recenzję niepotrzebnie się trudził, bo oddał to, co najlepsze w Sinergy i „Beware The Heavens” w małym stopniu... heh.
Michał Wardzała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz