Wrocław, Eter, 22.01.2015
Co trochę zewsząd słychać narzekania, że muzyka rockowa umiera, bo ludzie nie chodzą już na koncerty (o kupowaniu płyt nawet już nie wspominając). No, kurczę, a ja na koncertach częściej trafiam na tłumy niż na puste sale, i to niezależnie od tego, czy gra światowa gwiazda, czy rodzimy zespół, który nie ma nawet kontraktu z wytwórnią płytową. Wszystkim tym, którzy przyszli 22 stycznia do Eteru, a nawet przypadkowym przechodniom, którzy widzieli długachną kolejkę przed klubem, również trudno byłoby potwierdzić tezę o braku zainteresowania metalowym graniem. Bilety na wrocławski koncert grupy Epica (wcale nie najtańsze) zostały wyprzedane, mimo że Eter to całkiem spory klub i nie tak łatwo go zapełnić.
Po odstaniu w rzeczonej kolejce udało mi się załapać na drugą połowę półgodzinnego setu Diablo Blvd. Zespół gra coś z pogranicza hard rocka i heavy metalu z wyraźnymi wpływami Godsmack i The Cult. Promujący swój trzeci długogrający album Belgowie zostali bardzo ciepło przyjęci przez polską publiczność. Pod sceną już było bardzo gęsto, mimo że część osób nadal stała w kolejce do wejścia. Gdy wokalista Alex Agnew zapowiadał ostatni utwór, usłyszał głośny jęk zawodu, co rzadko się zdarza w przypadku pierwszego supportu. Przepraszam, na tym koncercie nie było jakichś tam supportów, tylko „goście specjalni”. Co nie zmienia faktu, że kapele występujące przed główną gwiazdą, niestety brzmiały tylko jak supporty właśnie. O ile Diablo Blvd. był całkiem nieźle nagłośniony (wyraźny wokal i gitary), o tyle w czasie występu Dragonforce dźwięk był bardzo przytłumiony, tak jakby ktoś przykrył głośniki kocami. Najbardziej ucierpiały gitary - wirtuozerskie popisy grających z prędkością światła gitarzystów bardziej było widać niż słychać. Nie przeszkodziło to jednak ani trochę w świetnej zabawie. Wokalista Marc Hudson znakomicie dyrygował publiką, która na jego komendę skakała, robiła młyn i wydawała z siebie okrzyki.
45-minutowy set powermetalowców prawie w połowie wypełniły kawałki z ostatniego krążka „Maximum Overload”, ale udało się upchnąć też po jednym utworze ze starszych płyt. Tylko „Ultra Beatdown” nie miała swojego reprezentanta. Anglicy zagrali w okrojonym składzie, bez klawiszowca Vadima Pruzhanova, który kilka dni wcześniej został ojcem.
W pewnym sensie okrojone było też instrumentarium gwiazdy wieczoru. Kapele grające symfoniczny metal mają to do siebie, że partie symfoniczne na koncertach odtwarzają z playbacku. Nie inaczej było w tym przypadku, ale przecież trudno wymagać od zespołu, żeby zabierał w trasę orkiestrę i chór. Jednak tym razem wszystkie partie, zarówno te z playbacku, jak i te grane na żywo, były dobrze słyszalne.
Epica w ciągu 90 minut zaprezentowała bardzo przekrojowy materiał. Oczywistą przewagę miał ostatni album „The Quantum Enigma”, poza tym podział był dość sprawiedliwy – po dwa utwory z każdej wcześniejszej płyty, z wyjątkiem „Requiem for the Indifferent”, z której zabrzmiał tylko „Storm the Sorrow”. Słuchając przemieszanych ze sobą starszych i nowszych kawałków, pomyślałem sobie, że Holendrzy w żadnym momencie swojej kariery nie poszli na łatwiznę. Podczas gdy wiele zespołów z tego nurtu z czasem zaczyna upraszczać i wygładzać swoją muzykę, zmierzając w kierunku pop rocka i stając się bardziej radio friendly (czego najlepszym przykładem jest Within Temptation, który dość szybko porzucił swoje symfoniczno-metalowe aspiracje), Epica nie rezygnuje ani z typowo metalowych growli i szybkich temp, ani z symfonicznego rozmachu i rozbudowanych, epickich (nomen omen) kompozycji.
Dobrze bawiła się nie tylko publiczność, ale i muzycy – to po prostu było widać. Zresztą, jak tu nie być zadowolonym, mając przed sobą tłum ludzi, których nie trzeba nawet specjalnie zachęcać do zabawy. Oj, nasłuchaliśmy się tego wieczoru nie tylko dobrej muzyki, ale i wielu komplementów. Krótko mówiąc: świetna publika, świetne kapele, świetny koncert.
Dragonforce – setlista:
1. Fury of the Storm
2. Three Hammers
3. The Game
4. Symphony of the Night
5. Valley of the Damned
6. Cry Thunder
7. Through the Fire and Flames
Epica – setlista:
1. The Second Stone
2. The Essence of Silence
3. Unleashed
4. Storm the Sorrow
5. Martyr of the Free Word
6. The Obsessive Devotion
7. Victims of Contingency
8. The Last Crusade
9. Cry for the Moon
10. The Phantom Agony
11. Sancta Terra
12. Unchain Utopia
13. Consign to Oblivion
Inne artykuły:
Poradnik koncertowyKoncertowe FAQ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz